A miało być tak pięknie… a wyszło jak zwykle… znasz to uczucie? No właśnie – ciągnące się tygodniami roboty, bałagan, ekipa znikająca w niewyjaśnionych okolicznościach i nerwy napięte jak sznurki do suszenia prania.. Jeśli tak, to witaj w klubie. Przerabiałem to i teraz już wiem jak tego uniknąć. Jeśli jesteś dopiero przed remontem, przeczytaj uważnie – może uda Ci się uniknąć kilku siwych włosów.
W części pierwszej pisałem o tym, jak chaos w planowaniu, niedoprecyzowane projekty czy błędne decyzje zakupowe potrafią wywrócić remont do góry nogami – jeśli jeszcze nie widziałeś to sprawdź koniecznie. Dziś bierzemy na warsztat kolejne 5 grzechów głównych, które potrafią skutecznie rozłożyć Twój remontowy harmonogram. Zaparz melisę i miłej lektury!
1. Problemy z instalacjami – czyli wszystko działa… dopóki nie włączysz prądu
Remontujesz mieszkanie w starszym bloku? A może masz nowy dom w stanie deweloperskim, ale chcesz przesunąć gniazdka, dołożyć klimatyzacje albo przerobić układ wod-kan? Świetnie – tylko pamiętaj, że każda ingerencja w instalacje, to potencjalna bomba z opóźnionym zapłonem. Brak dokumentacji, niespodziewane przebiegi rur czy kable w ścianach tam, gdzie nie powinno ich być – to codzienność.
Jeśli nie masz do dyspozycji porządnego elektryka, hydraulika i wentylatorowca (tak, to słowo istnieje… teraz już tak 😉), to lepiej nie ryzykuj. Problemy z instalacjami nie tylko spowalniają prace, ale mogą generować ogromne koszty przy poprawkach.
Zadbaj, by przeróbki były udokumentowane, sprawdzone przed zakryciem (wylewką, tynkiem, G-K itp.) i wykonane logicznie oraz zgodnie z tzw. sztuką budowlaną.
Źródło: OWLpracownia – sprawdź więcej naszych realizacji
2. Konflikty harmonogramów – bo ekipy mają też innych klientów
To, że masz podpisaną umowę i ustalony grafik, nie oznacza, że Twoja ekipa nie złapała jeszcze dwóch innych fuch „na boku”. Niestety, realia rynku są takie, że wielu wykonawców pracuje równolegle na kilku budowach i co z tego, że dziś wszystko idzie zgodnie z planem, skoro jutro „Pan Marek” nie przyjdzie, bo „musi jeszcze tylko coś skończyć u innych”?
Dlatego zawsze zakładaj bufor czasowy i pilnuj, żeby ekipa była lojalna wobec Twojego projektu… A najlepiej – współpracuj z osobami, które mają dobrą opinię i są z polecenia – nawet jeśli są odrobinę drożsi. Pamiętaj również, że architekt wnętrz czy kierownik budowy to ktoś, kto może trzymać ten harmonogram i ich wszystkich za….
Zalecam również podpisywanie umów, w których będą określone terminy i kary umowne! Tak kary! Jeśli ktoś będzie się bał podpisania takiej umowy, to powinna Ci się zaświecić czerwona lampka.
Trzymanie terminów jest bardzo ważne ponieważ jeśli np. przez hydraulika będą opóźnienia, to może okazać się, że u stolarza który jest słowny wylądujesz na końcu kolejki, bo zajmie się innymi zleceniami… a wtedy Twoja wymarzona kuchnia oddali się nawet o kilka miesięcy!
3. Brak koordynacji między wykonawcami – czyli kto za co odpowiada?
Hydraulik twierdzi, że to zadanie elektryka. Elektryk mówi, że czeka na glazurnika. Glazurnik rozkłada ręce, bo coś nie pasuje do wymiarów od stolarza. I tak w kółko. Brak komunikacji między ekipami, to jeden z najczęstszych powodów opóźnień – każdy robi swoje, ale nikt nie patrzy, jak to wpływa na całość.
W idealnym świecie ktoś koordynuje te prace – dba o kolejność, pilnuje terminów, uprzedza o zmianach. I znowu: to może być architekt wnętrz, projektant, kierownik robót… albo Ty, ale tylko jeśli masz stalowe nerwy, sporo wiedzy technicznej i dużo, dużo wolnego czasu.
Najlepszym wyborem jest wybranie ekipy, która ma w swoim zespole hydraulika, elektryka, glazurnika itd. bo wtedy zmniejszy Ci się ilość wykonawców do skoordynowania i nie będzie przerzucania winy, gdy coś będzie niepoprawnie wykonane.
Źródło: Projekt wnętrza OWLpracownia – sprawdź więcej naszych aranżacji
4. Nieprzewidziane problemy konstrukcyjne – czyli „oho, tego się nie spodziewaliśmy”
Burzysz ściankę, a tam… komin. Chcesz powiesić szafki, a ściana z pustaka okazuje się ledwo trzymać pion. Stawiasz wannę, a okazuje się, że nie ma spadku w odpływie. Takie niespodzianki to chleb powszedni – zwłaszcza w starszym budownictwie, ale i w nowych lokalach nie brakuje „kwiatków”.
Dlatego zawsze warto zostawić sobie rezerwę – czasową, finansową i psychiczną – na tego typu sytuacje. I nie zakładaj, że wszystko pójdzie zgodnie z harmonogramem. Rzeczywistość jest mniej przewidywalna, ale z dobrą ekipą i dobrze zbuforowanym planem – da się przez nią przebrnąć. Nie mówię że bezboleśnie… ale się da😊
5. Brak zarządzania projektem – czyli kto tu właściwie dowodzi?
Remont to projekt. A każdy projekt potrzebuje kogoś, kto będzie nim zarządzał. Nie tylko „doglądał”, ale faktycznie kontrolował postępy, reagował na problemy, pilnował budżetu i komunikował się z wykonawcami. Jeśli tego brakuje – masz chaos, przesunięcia, frustrację i efekt końcowy, który nijak się ma do pierwotnego planu.
W przypadku wykańczania wnętrza czy jego remontu jesteś to Ty lub osoba Cię reprezentująca. Ale do zarządzania projektem potrzebny jest plan, by móc weryfikować wykonane prace względem wcześniej przygotowanego planu. Takim planem jest projekt wnętrza z kompletną dokumentacją dla wykonawców. Gdzie po wykonanej elektryce czy hydraulice możesz iść z nim na budowę i sprawdzić czy wszystko się zgadza. Bo jeśli coś ustalasz z ekipami na budowie „na gębę”, to jest wielce prawdopodobne że ani Ty, ani Oni wszystkiego nie będziecie pamiętać…
Źródło: OWLpracownia – sprawdź więcej naszych realizacji
Ale od czego zacząć?
Z doświadczenia wiem, że żaden remont nie jest wolny od problemów. Im lepiej przygotujesz się do tego procesu, tym mniej będzie niespodzianek po drodze. Jeśli jesteś dopiero na etapie planowania – rzuć okiem na inne nasze artykuły. A jeśli potrzebujesz pomocy przy projektowaniu i ogarnianiu tego całego bałaganu – odezwij się do nas: https://www.owlpracownia.pl/kontakt
Pomożemy Ci przygotować konkretny plan A do Z, zanim pojawi się pierwsze gruz!
Do następnego!